czwartek, 1 stycznia 2015

Epilog

2 lata później..
Ola:
Już dwa lata jesteśmy małżeństwem.Mamy syna Jakuba, który ma roczek..
Cały czas mamy kontakt z Marco i Wiktorią.
Jestem szczęśliwa,bo w końcu  odnalazłam prawdziwą miłość.
______________________
Nie wiem, czy ktoś tu jeszcze zagląda,ale dodałam epilog, żeby nie zostawiać tak tego opowiadania.
Dziękuję za to że ktoś to czytała.
Dziękuję za komentarze.
Przepraszam,że tak to zaniedbałam...

                                                            Ola ;)

środa, 23 lipca 2014

Rozdział 25

Ola: 
Wstałam o 10, poszłam do łazienki tam się ogarnęłam i ubrałam w to:
Dziś miałam wolne, ale czekała mnie wizyta na policji. Musiałam złożyć zeznania tak jak Wika i Marco, którzy nas znaleźli. Byłam prawie pewna że za tym wszystkim stoi Michał. Zeszłam na dół, Wiktoria i Reus jeszcze spali. Postanowiłam zrobić śniadanie. Natychmiast zabrałam się do roboty. Gdy skończyłam poszłam na górę, aby obudzić śpiochów. Przez przypadek, usłyszałam ich rozmowę
* Marco, bo ja jestem z tobą w ciąży 
                         *Naprawdę ? - widać było radość w jego głosie
                         * TAK !- Wiktoria też była bardzo szczęśliwa
                         * Jak się cieszę !
Postanowiłam dać im chwilę radości i zeszłam na dół. Po chwili zeszli na dół nowi "rodzice". 
- Ola, ty już wstałaś ? - spytała Wika
- Tak, zrobiłam śniadanie. Siadajcie.
W miłej atmosferze zjedliśmy śniadacie.
- O której mamy być na policji ? - spytał Marco 
- o 12 - odpowiedziałam 
Czekałam na to, aż mi powiedzą o ich dziecku, ale nic nie powiedzieli. Może chcieli to zachować w tajemnicy ? Postanowiłam chwilę jeszcze poczekać. Marco zaoferował się do zmywania naczyń. Ja z moją przyjaciółką poszłam do ogrodu. Chwilę porozmawiałyśmy a następnie pojechaliśmy na komisariat, aby złożyć zeznania. Powiedziałam tam wszystko, o Michale i wgl. Po skończeniu Marco i Wika zawieźli mnie do szpitala. Weszłam do sali tam gdzie leży Robert. jednak go tam nie było. Strasznie się przestraszyłam, wybiegłam na korytarz. Strasznie się bałam się o Roberta, myślałam o najgorszym. Nagle zobaczyłam pielęgniarkę 
- Gdzie jest Robert ? - zapytałam przestraszona 
- Proszę się uspokoić, pan Robert jest na badaniach - odpowiedziała z uśmiechem
- Dziękuję - odetchnęłam z ulgą. 
Musiałam jeszcze trochę czekać na napastnika BvB. W końcu przyszedł,
- Długo czekałaś ? - spytał
- Nie, przed chwilą przyszłam - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Mam dla ciebie świetną wiadomość - powiedział Robert 
- Jaką ? - spytałam zaciekawiona 
- Kupiłem nowy dom, mogę Ci dać kluczę 
- Kiedy kupiłeś dom ? - zdziwiłam się 
- Dzisiaj, Marco mi pomógł - uśmiechnął się 
- Jak się cieszę ! - przytuliłam go - ale pójdziemy tam razem .
- Dobrze, ale kluczę Ci dam 
- No okey 
Lewy wyciągnął z szuflady klucze i mi je dał. Nie mogłam się doczekać, kiedy wyjdzie ze szpitala. Jeszcze chwilę u niego posiedziałam, aż do przyjazdu blondyna. Wróciłam do domu, zjedliśmy kolację. Poszłam się umyć i położyłam spać...
____________________________________________________
Bardzo przepraszam, że dopiero teraz dodaje rozdział :/
Muszę wam powiedzieć, że prawdopodobnie jest to ostatni rozdział, a kolejny wpis to będzie epilog. 
Dziękuję osobą, które komentuję mojego bloga :) 

Pozdrawiam Ola :* 

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 24

Ola: 
(...) i nacisnął klamkę, przed drzwiami stała mała paczka. Robert podniósł ją i próbował zajrzeć do środka. Byłam bardzo przestraszona, nie wiedziałam co robić.Robert otworzył paczkę i usłyszałam wielki huk...
Obudziłam się w dziwnym pomieszczeniu.Nie wiedziałam gdzie jestem i co się stało. Nagle zobaczyłam Marco, uśmiechnął się do mnie 
- Gdzie ja jestem ? -spytałam
- W szpitalu - odpowiedział 
- A co z Robertem ? - zapytałam, przypominając  sobie to co się stało przedtem 
- Miał operacje, ale już wszystko w porządku.Odpoczywaj, przyjdę później - wyszedł 
Byłam bardzo słaba i zaspałam 
                                ~ Dwa tygodnie później ~
Właśnie wychodzę ze szpitala, Robert niestety musiał  zostać parę dni. Za chwile mają po mnie przyjść Marco i Wika. Powiedzieli że z ślubem poczekają aż wszystko będzie dobrze z Lewym. Jeszcze nie wiadomo kto to zrobił. Marco mówił że w tej paczce była bomba, czyli ktoś ją musiał podłożyć. Mnie wydaje mi się że to mógł być Michał, chciał się zemścić, bo go nie wpuściłam do domu. Ale to tylko moje przepuszczenia. Niestety cudowny dom Lewego jest trochę zniszczony. Trochę, czyli nie da się w nim mieszkać. Na razie będziemy mieszkać u Marco i mojej przyjaciółki. Na szczęście wszystkie potrzebne rzeczy udało się uratować. Nagle otworzyły się drzwi, stali w nich moi najlepsi przyjaciele. 
- Gotowa ? - zapytał blondyn
- Tak, bardzo wam dziękuję - uśmiechnęłam się
- Nie masz za co - odpowiedziała Kochańska - przyjaciele muszą sobie pomagać - dodał Marco 
Wyszliśmy ze szpitala i kierowaliśmy się w stronę auta Reus'a. Gdy dotarliśmy zajęłam miejsce z tyłu i ruszyliśmy. Jechaliśmy ok. 20 min. W końcu dotarliśmy do domu, poszłam się odświeżyć i przebrać. W tym czasie Wika przygotowywała obiad a Marco poszedł zrobić zakupy. 
Wybrałam to:
I zeszłam na dół. 
- Pomóc Ci - spytałam 
- Jeśli chcesz - odpowiedziała z uśmiechem Kochańska 
Razem przygotowywałyśmy posiłek, kiedy Reus wrócił z zakupów.
Po paru minutach zasiedliśmy do posiłku. Muszę przyznać że wyszło nam bardzo pyszne. Po skończeniu Marco poszedł na trening a Wika do pracy, więc zostałam sama. Postanowiłam trochę posprzątać a później odwiedzić Roberta. Wyszłam z domu i kierowałam się w stronę szpitala. Szłam drogą słuchając swojej ulubionej piosenki i myśląc o wszystkim i o niczym. W końcu dotarłam do celu. Pogadałam z moim ukochanym ok. 3 godzin. Zrobiło się już trochę ciemno. Nagle zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu był napis Marco. Więc postanowiłam odebrać
-Halo ? 
- Gdzie ty jesteś ? - spytał 
- U Roberta 
- W domu ? - zdziwił się Marco 
- W szpitalu głupku - zaśmiałam się 
- Jak chcesz mogę po Ciebie pojechać - zaproponował 
- Jeśli chcesz - odpowiedziała 
- Zaraz będę - powiedział i się rozłączył 
Wróciłam do Lewego i dalej rozmawialiśmy. Nagle przyszła pielęgniarka i powiedziała że czas odwiedzin się już skończył 
- Wrócę jutro - powiedziałam i pocałowałam go w policzek - pa - wyszła 
- Pa - odpowiedziała brunet
Wyszłam ze szpitala i czekałam na Marco, w końcu przyjechał 
- A czego tu tu, a nie tam - zdziwił się 
- Czas odwiedzin się już skończył - powtórzyłam słowa pielęgniarki
- To chodź - blondyn otworzył się drzwi auta i weszłam do środka.
Dojechaliśmy do domu. Byłam trochę zmęczona, poszłam się umyć i zasnęłam ..
___________________________________________________
Proszę kolejny rozdział. Przewiduję jeszcze parę rozdziałów i epilog. Mam nadzieję że rozdział choć trochę się wam podoba i będę miała troszkę więcej komentarzy. 
Mam jeszcze jedną prośbę. Mogłybyście troszkę polecić mojego bloga. Byłabym bardzo wdzięczna.

Zapraszam:http://zagubionawswoimswiecie.blogspot.com/ 
Pozdrawiam Ola :3  

środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 23

Ola:
(...) W drzwiach zobaczyłam Michała, byłam w szoku. Myślałam że będzie chciał się zemścić.
- Czego chcesz ? - zapytałam 
- Chciałem Cię przeprosić, Ciebie i Roberta - powiedział i lekko się uśmiechnął. 
Naprawdę mnie to zdziwiło, czułam że to nie są szczere przeprosiny.
- Mogę wejść ? - zapytał 
- Nie ! - odpowiedziałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. 
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, myślałam że to znów on. Więc postanowiłam nie otwierać. Po chwili zadzwonił mój telefon, na wyświetlaczu był napis "Wika", więc odebrałam 
- Halo ? - zapytałam 
- Gdzie Ty jesteś ? 
- Jak to gdzie ? W domu, czekam na Ciebie - odpowiedziałam 
- A drzwi to nie łaska otworzyć ? - zapytała zdenerwowana
- A przepraszam już - zaśmiałam się i rozłączyłam.
Poszłam otworzyć drzwi, tam stała zdenerwowana Wiktoria
- Po prostu nie wiedziałam że to Ty - próbowałam się wytłumaczyć
- To się sprawdza ! 
- Może się czegoś napiszesz ? 
- Tak 
- To ja idę, a zaraz Ci wszystko wytłumacze
- Nie mogę się doczekać -  odpowiedziała  z  sarkazem
Poszłam do kuchni i przyniosła dwa soki pomarańczowe, a następnie opowiedziałam jej całą historię 
- Nie jesteś zła ? - dodałam 
- Nie - uśmiechnęła się 
Pogadałyśmy trochę i wyszliśmy na mecz. Po krótkiej drodze doszłyśmy na stadion. Atmosfera była bardzo fajna  i przyjemna. Wszyscy byli pewni, że to nasze pszczółki wygrają. Po chwili oczekiwania rozległ się pierwszy gwizdek. Już w 20 min, do bramki trafił Marco, jednak nasz przeciwnik się nie zniechęcił i w 30 min. wyrównał. Pierwsza połowa skończyła się remisem. Ja w głębi serca czułam że Robert też strzeli gola. W końcu zaczęła się druga połowa i nowe emocje. Była już 80 min, kiedy do bramki trafił Robert. Nasz przeciwnik nie zdołał już wyrównać i  mecz skończył się wygraną pszczółek. Po skończonym meczu czekaliśmy na chłopaków. Za chwilę przyszli, oczywiście pogratulowaliśmy im zwycięstwa. Później pojechaliśmy do domu żeby przygotować się na wieczór. Nagle zadzwonił telefon, poszłam odebrać. Usłyszałam wielki huk, jakby wybitej szyby. Ktoś rzucił kamieniem w okno. Za raz po tym rozległ się dzwonek do drzwi. Robert zerwał się z kanapy i poszedł otworzyć. Ja coś przeczuwała i prosiłam go żeby nie otwierał. Jednak mnie nie posłuchał i nacisną klamkę....
____________________________________________
Uff.. w końcu napisałam. Przepraszam was, że tak długo musiałyście czekać. Nie miałam jakoś czasu. Mam nadzieję że o mnie nie zapomniałyście i dalej będziecie czytać i komentować moje blogi. Ja postaram się wszystkie nadrobić. 
Zapraszam jeszcze na mojego drugiego bloga, na którym też niedługo pojawi się nowy rozdział 
http://zagubionawswoimswiecie.blogspot.com/ 
Pozdrawiam Ola :3  

 
 

czwartek, 2 stycznia 2014

INFORMACJA !

Kochani,przez ostatnie miesiące nie dodawałam rozdziałów i chciałam was bardzo za to przeprosić. Postaram się napisać i skończyć to opowiadanie, ponieważ wszystko idzie ku końcowi. 
Rozdział powinien się pojawić ok. 20 stycznia, ponieważ będę mieć ferie i dużo czasu :) 
                                                                      Pozdrawiam Ola :3

poniedziałek, 29 lipca 2013

Ważne !


Kochane przez ten tydzień raczej nie dodam rozdziałów. Ponieważ jestem na wakacjach, niestety nie dam rady skomentować waszych rozdziałów przez mojego kuzyna.. Obiecuje że przeczytam i gdy będę mogła to skomentuje ;)
Życzę miłych wakacji ;*
Pozdrawiam Ola ;*

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 22

Ola: 
Nadal jestem w szoku że Lewy mi się oświadczył. Jestem strasznie szczęśliwa. Dzisiaj miałam wolne, więc postanowiłam spotkać się z moją najlepszą przyjaciółką - Wiktorią. Później razem pójdziemy na mecz. Borussia - Bayern. Mam nadzieję że nasi wygrają. Robert poszedł na poranny trening. Leżałam chwilę w łóżku i nadal nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Jak to ja, normalna dziewczyna która przyjechała tu do pracy jest teraz narzeczoną Roberta Lewandowskiego, a niedługo zostanie jego żoną. Po godzinie leniuchowania, wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć. Był już początek czerwca. Słońce dzisiaj mocna świeciło, dlatego wybrałam coś do tej pogody. Mój wybór wpadł na to: 


Zjadłam śniadanie i poszłam do Kochańskiej. Robert wiedział że tam idę, bo mu o tym wczoraj mówiłam. Po paru minutach byłam na miejscu. Drzwi otworzył mi uśmiechnięta Kochańska
- Ola, hej ! - pocałowała mnie w policzek. 
- Hej Wika - zaśmiałam się
Weszłam do środka.Ponieważ była piękna pogoda, wyszłyśmy do ogrodu żeby porozmawiać.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - zaczęłam rozmowę
- Robert, chciał Ci zrobić niespodziankę - uśmiechnęła się i upiła łyk soku pomarańczowego
- A od kiedy o tym wiedziałaś ? - chciałam wiedzieć o wszystkim
- No więc - zaczęła - 2 dni temu, Robert do mnie zadzwonił. Poprosił żebym pomogła mu w wyborze pierścionka. Zgodziłam się, potem wszystko wymyśliliśmy no i tak jakoś wyszło - zaśmiała się - ale przyznaj, pierścionek jest ładny.
- Jest piękny - popatrzyłam na niego. 
- A właśnie wpadłam na taki pomysł 
- Jaki ? 
- Może byśmy zrobili taki podwójny ślub. Co ty na to ? 
- Świetny pomysł. Tylko żeby chłopaki się zgodzili. 
- No to ty pogadasz z Robertem a ja z Marco. 
- Okej, to pogadam z nim po meczu. A właśnie która jest godzina ?
Wiktoria zerknęła na zegarek.
- 12 
- Co powiesz na małe zakupy ? - zapytałam 
- Pewniee - uśmiechnęła się 
- To może zadzwonimy do Ewy ? - zaproponowałam 
- To dzwoń 
Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do żony Piszczka. Po 2 sygnałach odebrała
- Halo ? - odezwała się 
- Hej Ewa, co powiesz na małe zakupy ?
- No pewnie. To o której ?
-  Za godzinę, tam gdzie zawsze 
- Okej, to do zobaczenia. Pa 
- Pa - rozłączyłam się.
Wiktoria poszła po swoją torebkę i ruszyliśmy w stronę domu mojego i Roberta. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Weszłyśmy do niego, Robert właśnie wrócił z treningu. Powiedziałam mu że idę na 'małe' zakupy. On zrobił tylko smutną minę.
- W takim razie ja idę do Marco - powiedział 
- Okej. - pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł z domu. 
- No to co idziemy ? - spytała Kochańska 
- Idziemy ! 
Wzięłam torebkę i razem z moją przyjaciółką poszliśmy do kawiarni, gdzie miałyśmy się spotkać z Ewą. Po 20 minutach doszliśmy do miejsca w którym się z nią umówiłyśmy. Ewy jeszcze nie było. Zmówiłyśmy sobie coś do picia. Po paru minutach kelner przyniósł nam zamówienie i czekaliśmy na Ewe. Po paru minutach czekania, żona się  Piszczka przyszła do kawiarni. Postanowiliśmy natychmiast pójść na zakupy, żeby zdążyć na mecz. Powiedziałam Ewie o tym co się wczoraj wydarzyło. Bardzo się ucieszyła. Była 14. Weszliśmy do sklepu i zaczęłyśmy zakupy. Kupiłam sobie 
sukienkebuty. Ewa i Wiktoria też kupiły sobie sukienki i buty. Po skończonych zakupach, Ewa poszła do siebie a ja z Wiktorią także ruszyliśmy w stronę domu Reus'a ponieważ był też tam Robert dlatego tam poszłam..
Robert: 
Siedziałem u Reus'a i gadaliśmy o wszystkim. Popijaliśmy przy tym sok pomarańczowy. Za 3 godziny był mecz, a później taka zabawa dla całej drużyny. Nagle otworzyły się drzwi. Przyszły nasze narzeczone, uśmiechnąłem się na widok Oli. Tak bardzo ją kocham. Posiedzieliśmy chwilę jeszcze u naszych przyjaciół. Ja z Olą ruszyliśmy w stronę naszego domu...
Ola: 
Postanowiliśmy iść dłuższą drogą. Pomyślałam że może teraz pogadam z Robertem o podwójnym ślubie. 
- Robert - zaczęłam
- Tak ? 
- Bo wiesz razem z Wiktorią wpadłyśmy na taki pomysł, żeby zrobić podwójny ślub.
- Świetny pomysł ! Ja się zgadzam - pocałował mnie w policzek
- To świetnie
Resztę drogi, przegadaliśmy i w końcu dotarliśmy do domu. Postanowiliśmy zrobić coś do jedzenia. 
- Ja zrobię a ty sobie odpocznij - uśmiechnął się mój narzeczony.
- Jak chcesz - odpowiedziałam mu także uśmiechem na twarzy. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu było napisane " Wika". Postanowiłam odebrać.
- Hej, co się stało ? 
- A więc gadałam z Marco, o tym ślubie i się zgodził
- A to super ! Ja też rozmawiałam z Robertem i też się zgodził.
- No to widzimy się na meczu, wpadnę po Ciebie. Pa 
- Pa - rozłączyłam się 
Pooglądałam chwilę telewizor i Lewandowski zawołał mnie na taki późny obiad. Zjedliśmy posiłek i Robert poszedł na stadion przygotować się przed meczem. Czekałam na Wiktorie. Przebrałam się na mecz i włączyłam laptopa. Przed monitorem spędziłam około godziny. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, myślałam że przyszła Wiktoria, jednak się myliłam. W drzwiach zobaczyłam... 
__________________________________________
Dziękuję wam za komentarze <3
Jesteście kochane, rozdział powinien pojawić się wczoraj, ale pojechałam na imieniny do cioci. Muszę się wam pochwalić co dostałam od mojej Oli <33, łańcuszek z BvB. Kocham ją <3 

http://zagubionawswoimswiecie.blogspot.com/