Wstałam o 10, poszłam do łazienki tam się ogarnęłam i ubrałam w to:
Dziś miałam wolne, ale czekała mnie wizyta na policji. Musiałam złożyć zeznania tak jak Wika i Marco, którzy nas znaleźli. Byłam prawie pewna że za tym wszystkim stoi Michał. Zeszłam na dół, Wiktoria i Reus jeszcze spali. Postanowiłam zrobić śniadanie. Natychmiast zabrałam się do roboty. Gdy skończyłam poszłam na górę, aby obudzić śpiochów. Przez przypadek, usłyszałam ich rozmowę
* Marco, bo ja jestem z tobą w ciąży
*Naprawdę ? - widać było radość w jego głosie
* TAK !- Wiktoria też była bardzo szczęśliwa
* Jak się cieszę !
Postanowiłam dać im chwilę radości i zeszłam na dół. Po chwili zeszli na dół nowi "rodzice".
- Ola, ty już wstałaś ? - spytała Wika
- Tak, zrobiłam śniadanie. Siadajcie.
W miłej atmosferze zjedliśmy śniadacie.
- O której mamy być na policji ? - spytał Marco
- o 12 - odpowiedziałam
Czekałam na to, aż mi powiedzą o ich dziecku, ale nic nie powiedzieli. Może chcieli to zachować w tajemnicy ? Postanowiłam chwilę jeszcze poczekać. Marco zaoferował się do zmywania naczyń. Ja z moją przyjaciółką poszłam do ogrodu. Chwilę porozmawiałyśmy a następnie pojechaliśmy na komisariat, aby złożyć zeznania. Powiedziałam tam wszystko, o Michale i wgl. Po skończeniu Marco i Wika zawieźli mnie do szpitala. Weszłam do sali tam gdzie leży Robert. jednak go tam nie było. Strasznie się przestraszyłam, wybiegłam na korytarz. Strasznie się bałam się o Roberta, myślałam o najgorszym. Nagle zobaczyłam pielęgniarkę
- Gdzie jest Robert ? - zapytałam przestraszona
- Proszę się uspokoić, pan Robert jest na badaniach - odpowiedziała z uśmiechem
- Dziękuję - odetchnęłam z ulgą.
Musiałam jeszcze trochę czekać na napastnika BvB. W końcu przyszedł,
- Długo czekałaś ? - spytał
- Nie, przed chwilą przyszłam - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Mam dla ciebie świetną wiadomość - powiedział Robert
- Jaką ? - spytałam zaciekawiona
- Kupiłem nowy dom, mogę Ci dać kluczę
- Kiedy kupiłeś dom ? - zdziwiłam się
- Dzisiaj, Marco mi pomógł - uśmiechnął się
- Jak się cieszę ! - przytuliłam go - ale pójdziemy tam razem .
- Dobrze, ale kluczę Ci dam
- No okey
Lewy wyciągnął z szuflady klucze i mi je dał. Nie mogłam się doczekać, kiedy wyjdzie ze szpitala. Jeszcze chwilę u niego posiedziałam, aż do przyjazdu blondyna. Wróciłam do domu, zjedliśmy kolację. Poszłam się umyć i położyłam spać...
____________________________________________________
Bardzo przepraszam, że dopiero teraz dodaje rozdział :/
Muszę wam powiedzieć, że prawdopodobnie jest to ostatni rozdział, a kolejny wpis to będzie epilog.
Dziękuję osobą, które komentuję mojego bloga :)
Pozdrawiam Ola :*